"Obecnie warunki życia i praktykowania buddyzmu są znacznie lepsze niż w przeszłości. Mamy gdzie żyć, stać nas na opłaty medyczne i uzyskanie pomocy w podeszłym wieku", powiedział Taszi Norbu, mnich z klasztoru Ruba w rejonie Nyimu w Lhasie.

Swoją wypowiedź na temat zmian Taszi Norbu  opiera na własnych doświadczeniach z ostatnich lat spędzonych w klasztorze Ruba.

Klasztor Ruba znajduje się na odludziu a w przeszłości mnisi mieli złe warunki do praktykowania buddyzmu, przy czym dochody klasztoru były bardzo niskie – mówi Taszi Norbu  .

Jednak w ostatnich latach wiele spraw uległo pozytywnym zmianom

Klasztor Ruba nie tylko ma dostęp do wody, elektryczności, dróg, radia, telewizji i tak dalej, zmieniło się także życie mnichów: mają zagwarantowaną opiekę medyczną, emerytury i ubezpieczenia od następstw nieszczęśliwych wypadków a także coroczne bezpłatne badania lekarskie, jest to efekt polityki prowadzonej przez Tybetański Region Autonomiczny w stosunku do świątyń i mnichów.

Z punktu widzenia Tashiego te udogodnienia rozwiązały wiele praktycznych kwestii utrudniających życie mnichów i stworzyły warunki ku temu, by oddać się w pełni praktyce  buddyzmu.

Sonam Tenzin żywi równie silne uczucia wobec zmian będących  efektem polityki Rządu Tybetańskiego Regionu Autonomicznego, szczególnie wobec troski Rządu i urzędników o jego  rodzinę.

Tenzin jest jednym z mnichów w 600-letnim klasztorze Sanga położonym w samym sercu starego miasta dzielnicy Dagze w Lhasie.

"Nie robić nic złego, pielęgnować dobro, aby oczyścić swój umysł - to jest nauczanie buddyzmu", powiedział Sonam.

Odważne czynienie dobra i eliminowanie zła, dla pokoju i szczęścia wszystkich istot żywych, jest wspólnym dążeniem buddystów.