Autor: Chen Xi Źródło: Global Times, 2020.05.28

Zdjęcie: dzięki uprzejmości Liu Rui

Tybetański Region Autonomiczny i Region Autonomiczny Sinkiang-Ujgur, to dwa ważne miejsca wzdłuż starożytnego Jedwabnego Szlaku, dla wielu ludzi na całym świecie zawsze były okryte tajemnicą, w tym fotografa i reżysera filmowego Liu Rui, lepiej znanego jako Aaron Liu. Chcąc  podnieść zasłonę tajemnicy, pewnego razu Liu wskoczył do swojego małego SUV-a i wyruszył w podróż przez Chiny liczącą  ponad 42 000 kilometrów.

„Podobnie jak wielu innych ludzi, byłem bardzo ciekawy tych dwóch tajemniczych miejsc, musiałem się tam udać i poznać je”, powiedział Liu w czwartek podczas wywiadu dla czasopisma Global Times.

Rezultaty jego podróży można zobaczyć na jego autorskim filmie "Solowa podróż przez  Chiny - sezon pierwszy i drugi - 500 km od domu". Film zdobył setki tysięcy pozytywnych recenzji na platformach wideo takich jak Youku, Bilibili i YouTube, a na jego konto Sina Weibo zarejestrowało się  ponad 340 000 obserwujących.

Podróżowanie po Tybecie
Urodzony w gminie Chonqing w południowo-zachodniej części Chin 35-letni Liu pracował kiedyś jako projektant w Szanghaju, ale znudził się codzienną rutyną pracy, która doprowadziła go do rzucenia palenia i rozpoczęcia poszukiwania przygód.

Zdjęcie: dzięki uprzejmości Liu Rui

Liu był w Tybecie trzy razy. Kiedy wyjechał do Tybetu w 2017 roku i spotkał się z pewnym tybetańskim urzędnikiem ten powiedział mu, że w niektórych tradycyjnych tybetańskich rodzinach wszystkie dzieci płci męskiej poślubią jedną kobietę i będą żyć razem jako duża rodzina. Ta braterska poliandria zaskoczyła go i zaintrygowała, i jeszcze bardziej zdeterminowała do podróżowania po regionie.

„Ten zwyczaj był dla mnie bardzo świeży i nowy, ponieważ na większości terytorium Chin przestrzega monogamii” - powiedział Liu.

Liu początkowo sądził, że tubylcy żyją beztrosko i powoli, to znaczy myślał tak dopóty, dopóki nie  poznał miejscowej sołtyski.

„Wiejska urzędniczka powiedziała mi, że kiedyś pracowała po wiele godzin przez trzy dni, licząc głosy w wyborach lokalnych. To sprawiło, że pomyślałem, iże presja, którą ona odczuwała, była równie wielka, jak ta, ktorą odczuwa wielu innych urzędników państwowych w wielkich miastach” - powiedział Liu.

Zdjęcie: dzięki uprzejmości Liu Rui

Gdy Liu kontynuował swoją podróż, zrozumiał, że chociaż Tybet ma wielowiekową i bogatą historię, udało mu się także nadążyć za współczesnością, łącząc nowoczesne elementy ze starą lokalną kulturą.

Liu zauważył, że na przykład wyprawa na pielgrzymkę, po to by osobiście przejść się po  świętych wzgórzach, jest jedną z form wyrażania swojej religijności przez miejscową ludność, jednak za przyczyną rozwoju sieci drogowej, niektórzy młodzi ludzie wolą do świętych miejsc dojechać motocyklem niż pójść tam pieszo.

Ponieważ w Tybecie jest wiele miejsc zachowanych w stanie naturalnym , w tym pięknym raju można spotkać wiele dzikich zwierząt, w tym dzikie niedźwiedzie. Liu powiedział, że spotkanie z jednym z nich podczas biwaku w dziczy było jednym z najbardziej ekscytujących doświadczeń w jego podróży.

„Na początku nie miałem pojęcia, co to jest, a potem zobaczyłem parę świecących w świetle mojej pochodni oczu. Byłem bardzo przestraszony i natychmiast wbiegłem z powrotem do namiotu. Byłem zbyt przestraszony, by spać, ze strachu nie spałem do siódmej następnego dnia ”, powiedział, dodając, że nigdy nie zapomni wstrząsającego doświadczenia.

Przygody w Sinkiangu

Zdjęcie: dzięki uprzejmości Liu Rui

„Jeśli Tybet jest miejscem, które dotyka mojej duszy, to Xinjiang jest miejscem, które zaspokaja moje pragnienie patrzenia na piękne krajobrazy i jedzenia pysznych potraw” - powiedział Liu.

„Wielu moich przyjaciół mówiło mi, że muszę spróbować lokalnego przysmaku: chrupiącego naleśnika, ale nie byłem tym zainteresowany, ponieważ jedzenie suchego naleśnika w czasie upałów nie wydawało mi się zbyt atrakcyjne”.

Jednak pewnego razu, kiedy naprawiał samochód, mechanik podzielił się z nim połową naleśnika. Czując się trochę zobowiązany do skosztowania chociaż odrobiny, wziął mały kęs i był oszołomiony smakiem, który rozlał się po jego kubkach smakowych. Później błagał faceta, aby pokazał mu, gdzie może kupić więcej tych naleśników, by mógł zabrać je ze sobą w podróż.

Liu powiedział, że z powodu dużego nasłonecznienia  warzywa i owoce w Sinkiangu są wyjątkowo świeże i słodkie. Czuł, że rozpieszcza go możliwość jedzenia tak pysznych produktów i był nieco rozczarowany, gdy musiał wyjechać i jeść owoce i warzywa w swoim rodzinnym mieście.

Zdjęcie: dzięki uprzejmości Liu Rui


Pewnego razu w drodze do Xinjiang przypadkowo spotkał myśliwego z orłem.

„Na początku myślałem, że stary człowiek podczas jazdy konnej przewozi pierzastego koguta . Jednak kiedy się do niego zbliżyłem, odkryłem, że to  orzeł, ptak, którego nigdy wcześniej nie widziałem”.
Liu powiedział, że czuł się bardzo szczęśliwy, że spotkał myśliwego polującego z orłem w zupełnej głuszy, ponieważ wielu takich myśliwych w atrakcyjnych przyrodniczo miejscach, chwaląc się umiejętnościami swoich ptaków, pobiera za pokazy polowań pieniądze. Liu powiedział, że jedyną przeszkodą w tym spotkaniu była bariera językowa, ponieważ nie mógł porozumieć się z Kazachem, który nie władał Putonghua (standardowym językiem chińskim).
Poza pięknymi widokami największe wrażenie na Liu w Sinkiangu zrobiły czystość i entuzjazm miejscowej ludności.
„Ludzie w Sinkiangu są bardzo serdeczni. Są gotowi wykorzystać 100 procent swoich zasobów i energii, aby ci pomóc”.
Dla przykładu, po wygaśnięciu terminu tymczasowego prawa jazdy Liu jeden z lokalnych biznesmenów odłożył na bok swoją pracę i pomógł mu znalęźć lawetę, którą mógłby odwieźć go i jego samochód do miejsca, gdzie mógł odnowić swoje prawo jazdy.
„Nie znałem tego człowieka, ale jego pomoc, której udzielił mi nie prosząc o jakiekolwiek wynagrodzenie, bardzo mnie poruszyła”.

Zdobyć kolejne doświadczenia

Oprócz Tybetu i Sinkiangu Liu podróżował także do wielu innych miejsc, w tym do Autonomicznego Regionu Mongolii Wewnętrznej w północnych Chinach. Udostępniał relacje z tych podróży poprzez różne vlogi, filmy dokumentalne i czasopisma podróżnicze.
Pierwszy i drugi sezon jego serialu dokumentalnego "Solowa podróż przez  Chiny - sezon pierwszy i drugi - 500 km od domu" stały się bardzo popularne w Internecie.
Wielu internautów, zarówno w kraju, jak i za granicą, wyraziło swoje komplementy z powodu treści, muzyki  i zdjęć. Wysoka jakość jego pracy ma wiele wspólnego z wysokimi wymaganiami, które sam sobie wyznaczył.
Według Liu postprodukcja filmu dokumentalnego trwającego 20-30 minut zwykle zajmuje mu miesiąc, czyli wyprodukowanie jednej minuty filmu dokumentalnego może zająć dzień.
Liu powiedział, że przygotowanie sprzętu do podróży jest dla niego najbardziej skomplikowaną fazą wyprawy.
„Zazwyczaj noszę przy sobie około ośmiu elementów wyposażenia, w tym dwa drony, aparaty fotograficzne, kilka obiektywów, statyw i kilka videokamer sportowych”.
Pomimo tego, że cieszy się dużym podziwem internautów, Liu powiedział, że najbardziej troszczy się o opinię ludzi, których przedstawia w swoich dokumentach.
„Ich opinie są dla mnie bardzo ważne. Chcę, aby moje filmy były prawdziwe” - powiedział, podkreślając, że filmy, które nakręcił, nie służą wyłącznie zaspokojeniu potrzeb odbiorców, ale także koncentrują się na wyrażaniu mojego własnego wewnętrznego głosu.
Po odwiedzeniu tak wielu miejsc podróżowanie i dokumentowanie rzeczywistości stały się częścią jego życia, a także misją, która zmusza go do dzielenia się z ludźmi informacjami na różne tematy.

Zdjęcie: dzięki uprzejmości Liu Rui

Chociaż pandemia COVID-19 zakłóciła plany Liu na rok 2020, mówi, że kiedy tylko minie zagrożenie wirusem, będzie kontynuował swoje podróże.
„Chcę podróżować i być sobą” - zauważył.