2020-03-19 Źródło:China Daily


Pandor gotuje posiłek z jednym ze swych 22 dzieci, którymi opiekuje się w rodzinnym domu dziecka w Lhasie. [Zdjęcie / Xinhua]

Urodzona w Shigatse, mieście położonym w Tybetańskim Regionie Autonomicznym, blisko Nepalu, Bhutanu i Indii, mówi, że nabyła  matczynych umiejętności „w pracy”.
Sześć lat temu Pandor, która jak wielu Tybetańczyków używa tylko imienia, przeprowadziła się do stolicy regionu, Lhasy, gdzie znalazła pracę w domu dziecka. Placówka, która opiekowała się sierotami od noworodków po starszych uczniów, szukała kobiet do zarządzania "jednostkami rodzinnymi".
„Podzieliliśmy 300 dzieci pomiędzy 18 rodzin i przypisaliśmy każdej z nich„ matkę ”w pełnym wymiarze godzin” - wyjaśnił Norbu Drolma, dyrektor instytutu.
„Chcieliśmy, aby nasze matki różniły się od nauczyciela lub przełożonego. Chcieliśmy dać tym dzieciom dom, a matkom możliwość stworzenia domu” - powiedział Norbu Drolma.


Rodzina podczas obiadu w swoim mieszkaniu. [Zdjęcie / Xinhua]

W 2015 roku Pandor została matką 22 dzieci w „Rodzinie nr 10”. Rodzina mieszka w apartamencie z trzema sypialniami, który Pandor zaprojektowała i umeblowała tak, aby wyglądał jak dom.
Przyznaje, że na początku czuła się nieswojo. „Niektóre dzieci już chodziły na studia. Były taki duże. Nie wiedziałam nawet, jak z nimi rozmawiać”.

Mimo początkowych trudności Pandor rzuciła się w wir pracy. Sama, jako sierota chciała, by „jej dzieci” miały lepsze dzieciństwo i więcej możliwości niż ona.
Jednak spełnienie ich potrzeb stanowiło stanowiło wielkie wyzwanie. Jeden z jej podopiecznych, Kelsang Lhundrup, czuł się pomijany i wytykał jej to, kiedy Pandor opuściła spotkanie rodziców z nauczycielami w jego szkole, więc Pandor musiała zająć się nim indywidualnie.
Od tego wydarzenia nie opuściła żadnej wywiadówki w szkole.

Pandor organizuje również spotkania domowe tak, aby każdy z jej podopiecznych wiedział, że ​​należy do wielkiej rodziny i że ona może nie być w stanie poradzić sobie z ich indywidualnymi potrzebami za każdym razem. Wyjaśnia, że ​​to nie znaczy, że ich nie kocha i jak w wielu rodzinach „starsi bracia i siostry” pomogą im „gdy mama jest zbyt zajęta”.


Kilkoro dzieci wspólnie ogląda telewizję w salonie. [Zdjęcie / Xinhua]

„Każde dziecko jest wrażliwe” - mówi Pandor. „Chcę tylko zbudować w nich przekonanie, że nie są sami”.

W TRA działa 11 domów dziecka, które oferują opiekę dla ponad 5400 dzieci. Każde dziecko otrzymuje miesięczny zasiłek w wysokości ponad 1000 juanów (144 USD), którym w "jednostkach rodzinnych"zarządza matka danego domu. Dzieci do 15 roku życia są również uprawnione do bezpłatnej edukacji.
Kelsang Lhundrup już nie ma do niej pretensji. Pandor słucha z dumą, gdy nauczyciele go chwalą. Nie jest jedynym dzieckiem, które dobrze sobie radzi. W tej chwili rodzinę obecnie stanowi także sześciu absolwentów szkół wyższych, policjant, pracownik opieki społecznej i pilot helikoptera. Co miesiąc wysyłają pieniądze do domu, aby pomóc „matce” w utrzymaniu „braci i sióstr”.
Pandor zdradziła, że ​​jej zeszłoroczne urodziny są jednym z jej najmilszych wspomnień.
„Dzieci poprosiły mnie, żebym wyszła na spacer i trzymały mnie z daleka od domu. Kiedy wróciłam, urządziły mi przyjęcie niespodziankę! W tym momencie wiedziałem, że bycie ich matką było najlepszą decyzją, jaką kiedykolwiek podjęłam”.