2020-07-13 Źródło: china.org.cn Autorzy Wang Qin'ou, Li Jiaxin i Cao Aifeng

57-letni tybetański pasterz Gesang jest właścicielem domu z najbardziej wyjątkowym widokiem na góry. W słoneczne dni szczyt Czomolungmy, najwyższej góry świata, jest obramowany framugą jego drewnianych drzwi wejściowych niczym stary słodki landszafcik na ścianie.



„Góra Czomolungma? To jest to” - zwracając się do zgromadzonych dziennikarzy Gesang wskazał na szczyt. Po czym wrócił do  obliczeń dochodów swojej wioski za zeszły ro- teraz jest członkiem komitetu wiejskiego.
„Byłem tam na górze” - dodał.

Legenda u podnóża góry Czomolungma

Gesang mieszka w wiosce Zangpu w tybetańskim powiecie Zhaxizong. Jest to administracyjnie jedna z najbliższych góry Czomolung  wiosek w Chinach, położona na  wysokości 5000 metrów. Gesang mieszka na tej górskiej hali od dziesięcioleci.

Dla wielu jest legendą, że nieprzeszkolony koczownik wspiął się na szczyt Czomolungmy.

„Słyszałem o tym człowieku, ale sam go nigdy nie widziałem. Czy taki człowiek w ogóle istnieje?” powiedział Solang, urzędnik Stowarzyszenia Alpinizmu Tybetańskiego Regionu Autonomicznego.

Według Solanga, aby zdobyć górę Czomolungma z północnego stoku położonego w Chinach, potrzebne są niepospolite umiejętnośći. Kandydaci muszą być prowadzeni przez profesjonalnego przewodnika i wspiąć się wcześniej na co najmniej jedną ośnieżoną górę o wysokości ponad osiem kilometrów nad poziomem morza.

„Północny stok góry Czomolungma zdecydowanie nie jest otwarty dla osób o takich kwalifikacjach” - powiedział Solang.

Ale certyfikat Czomolungmy Gesanga jasno stwierdza, że osiągnął on szczyt w 2001 roku.

W tym czasie wyprawy na Czomolungmę były już skomercjalizowane, ale sposób działania był bardzo różny od dzisiejszego. Chińska kolebka przewodników górskich na dużych wysokościach, Himalajska Szkoła Przewodników- Wspinaczy w Lhasie (Himalayan Mountaineering Guide School of Lhasa wcześniej Tibet Mountaineering School) została założona zaledwie dwa lata wcześniej. Lokalny zespół przewodników i kierownictwo chińskiego himalaizmu były jeszcze w powijakach.

Co więcej, środowisko przewodników na północnym zboczu było całkowicie kontrolowane przez zagraniczne firmy.

Gesang powiedział, że dotarł na szczyt wraz z zespołem obcokrajowców kierowanym przez Nowozelandczyka Russella Reginalda Brice'a.

Brice organizował komercyjne wyprawy na górę Czomolungma co roku w latach 1996-2007. Wielu pierwszych tybetańskich zawodowych przewodników było stażystami w jego zespole.

W 1997 roku Gesang, jak wielu jego rodaków, zaczął obsługiwać zespół Russella transportując zapasy wyprawy własnymi jakami. W 2001 roku firma wybrała Gesanga na tymczasowego tragarza, który miał dostarczać zaopatrzenie na szczyt.

„Prawdopodobnie dlatego, że miałem żelazne zdrowie”, powiedział Gesang. Zazwyczaj transport towarów z obozu bazowego (5200 metrów) do obozu z wyprzedzeniem (6500 metrów) zajmuje dwa dni, a on potrzebował tylko pięciu - sześciu godzin. Szybko też nauczył się od tybetańskich przewodników, jak chodzić w rakach po lodowych ścieżkach powyżej 6500 metrów.

Gesang poczuł dumę i pewność siebie, ponieważ żaden zwykły wieśniak nigdy nie miał okazji podjąć próby wejścia na szczyt. Przyznał jednak, że zaczął żałować, gdy wejście na szczyt się zaczęło.

„Ledwo mogłem ustać na nogach podczas wichury po osiągnięciu 7 000 metrów” - powiedział Gesang. W dniu szczytu, kiedy mijali „Drugi stopień” na wysokości około 8600 metrów, klient zmoczył się ze strachu na prawie pionowej skale.

„Moje nogi też były słabe. Chwyciłem linę i bałem się spojrzeć w dół”, Gesang powiedział, że myślał o swojej żonie i dzieciach i o tym, że naprawdę „nie powinien był tu przyjeżdżać!”

Na szczęście po świtaniu dotarł na szczyt. Stojąc na szczycie, zobaczył, że „chmury poniżej są płaskie i szerokie, rozciągają się daleko”. Był taki radosny, tym bardziej, że w końcu „wracał do domu”.

Powrót do góry

Niektórzy wieśniacy twierdzili, że Gesang jest niesamowity, a inni uważali go po prostu za wariata. W następnym roku nadal się zatrudniał do pracy przy obsłudze wypraw na szczyt Czomolungmy. Ludzie wiedzieli, że był na szczycie, ale nigdy nie uważał się za gwiazdę. W Himalajach nie brakuje legend o rolnikach i pasterzach, którzy zamieniają się w alpinistów, a Szerpowie z Nepalu już dawno odcisnęli swoje piętno na ludzkich wyobrażeniach.

Gesang spędził dziesięć lat w zespole Russella. W 2008 r. Russell przeniósł się na południowy stok, na nepalską stronę.

W tym samym roku pochodnia olimpijska Olimpiady w Pekinie dotarła na szczyt Czomolungmy. Eskortując pochodnię górę gór, tybetańscy przewodnicy przygotowali się do budowy własnego komercyjnego modelu himalaizmu.

Następnie przejęli zadanie corocznego układania lin na wysokości ponad 6500 metrów, co świadczy o tym, że ich umiejętności techniczne zdobyły zaufanie międzynarodowych ekip wspinaczkowych i że w coraz większym stopniu to oni dominują w sezonie wspinaczkowym na północnym zboczu.

Jednak przy coraz bardziej rygorystycznych przepisach dotyczących wspinaczki zwykli mieszkańcy okolicznych wsi mogą obecnie wchodzić jedynie do wysokości 6500 metrów i to tylko w celu transportu sprzętu i zapasów oraz sprzątania śmieci, tym samym zarabiają pieniądze w znacznie bezpieczniejszy sposób.

Po 2008 roku Gesang, rok po  roku był pasterzem na hali. W 2018 roku został wybrany do komitetu wiejskiego to powoduje, że coraz więcej czasu spędza we wsi Jednak każdego roku około kwietnia lub maja mieszkańcy wioski ze swoimi jakami nadal pomagają zespołom himalaistów w transporcie zapasów. Gesang dał tę szansę swojemu synowi.

Dopiero w tym roku, kiedy potrzebni byli pracownicy tymczasowi do budowy sieci 5G i przy nowym pomiarze wysokości Czomolungmy, Gesang powrócił na górę.

„Moje zdrowie podupada. Nie chodzę teraz zbyt często w góry” - powiedział Gesang. Jego młodszy syn wstąpił do Tybetańskiej Szkoły Wspinaczy. Gesang trochę mu zazdrościł, ale powiedział: „różne okresy charakteryzują się różnymi stylami życia. Jest w porządku, tak jak jest teraz”.

Znaczenie wspinaczki

Prawie każdego zdobywcę Czomolungmy pytano, co to znaczy wspiąć się na górę.

„Cieszę się, że to robię. To dowodzi, że jestem w dobrym zdrowiu” - tej odpowiedzi zawsze udziela Gesang.

"Po co się wspinać?" W kręgu alpinistów jest to podstawowe pytanie. Trudno powiedzieć, czy Gesang kiedykolwiek się nad tym zastanawiał, czy też przemyślał to prosto i jasno.

„Myślę, że niektórzy ludzie chcą być sławni. Ale ja jestem po prostu ciekawy. Chcę zobaczyć, co tam jest” - powiedział. - I teraz to widziałem.

W końcu dziennikarz chciał zobaczyć zdjęcie Gesanga na szczycie. Gesang szukał długo, ale nie mógł go znaleźć. „Może zgubiłem go podczas przeprowadzki” - uśmiechnął się i wyciągnął z pokoju  kurtkę puchowego kombinezonu, którą, jak powiedział, dostał od ekipy Russella onego roku.

- Cały czas trzymasz to na pamiątkę? - zapytał dziennikarz.

- W pewnym sensie. Kurtka jest ciepła, odpowiednia na wietrzne zimy na pastwisku - powiedział Gesang.