2020-09-30 Źródło: Xinhua
- W ciągu ostatnich 70 lat dwie wielkie przemiany odmieniły losy Garza.
- Demokratyczne reformy w latach pięćdziesiątych XX wieku doprowadziły do ​​emancypacji chłopów pańszczyźnianych w prefekturze.
- Chińskie wysiłki na rzecz walki z ubóstwem pomogły rolnikom i pasterzom przezwyciężyć ubóstwo.


Changchuba Drolma (screen z filmu Xinhua)

W deszczowe dni nogi Changchuby Drolmy bolą bardziej niż zazwyczaj. Lata niewolniczej pracy w dzieciństwie odbiły się na jej zdrowiu.

„Jako dziecko byłam„ własnością ”właściciela ziemskiego, podobnie jak inne dzieci” - powiedziała 85-letni Changchub Drolma.

„Byłam chudą dziewczyną, ale musiałam dzień i noc pracować dla właściciela”, powiedziała, mając w pamięci ostre słońce, które raniło jej oczy.


Tybetański poddany (screen z filmu Xinhua)

Changchub Drolma jest mieszkanką Tybetańskiej Prefektury Autonomicznej Garze w prowincji Syczuan w Chinach. Utworzona w 1950 roku wysokogórska prefektura ma 1,2 miliona stałych mieszkańców, z czego 82 procent to Tybetańczycy.


Mówiąc o przeszłości Changchub Drolma reaguje emocjonalnie. 30 lipca 2020 r. (Xinhua / Zhou Xiangji)

Na początku miesiąca władze zorganizowały uroczystość z okazji 70. rocznicy jej powstania.

Zanim demokratyczne reformy przekształciły prefekturę w latach pięćdziesiątych XX wieku Changchub Drolma była pańszczyźnianą  poddaną. Reformy uwolniły niewolników i umożliwiły im posiadanie ziemi.

Dzisiaj  Changchub Drolma najprawdopodobniej siedzi z nogami okrytymi ciepłymi kocami w małym hotelu prowadzonym przez jej rodzinę a jej wesołe wnuki i prawnuki bawią się wokół.

„Dawno minęły ciemne czasy kiedy byliśmy pozbawieni wolności, żywności i własnych domów” - zauważa.

EMANCYPACJA SERFÓW W GARZE

Changchub Drolma urodziła się w powiecie Dawu w 1935 roku w rodzinie chłopów pańszczyźnianych.

Jako poddani, jej ubodzy rodzice ze strachu i niepewności zawsze spuszczali głowy. Aby przetrwać w feudalnym społeczeństwie, Changchub Drolma w młodym wieku nauczyła się orać, pasać krowy i owce, myć naczynia i czyścić podłogi by w zamian za pracę dostać chociaż trochę jedzenia.

„ Pracę Musiałam rozpoczynać o świcie. Przez cały dzień pracowałam bez żadnego posiłku, musiałam walczyć z uczuciem głodu” - wspomina. „ Wiedziałam, że o zachodzie słońca  dostanę trochę jęczmienia górskiego”.

„Kiedy z powodu głodu byłam zbyt słaba  by pracować, na pańskiej plantacji potajemnie zrywałam z krzaków herbaty liście pozostałe po zbiorach i żułam je” - wspomina.

- Widziałam kiedyś chłopa, którego niesłusznie oskarżono o kradzież. Właściciel ciągnąc go za włosy powiesił go na sznurze i przez trzy dni bił, aż krew pokryła jego całe ciało.


Biedny niegdyś wieśniak pozuje dziś do zdjęcia przed swoim nowo wybudowanym domem we wsi Geka w gminie Mazi, w powiecie Dawu w Tybetańskiej Prefekturze Autonomicznej Garze, w prowincji Syczuan, 11 marca 2017 r.

W jej pamięci dzieciństwo to wychudłe ciało, brudna twarz i ciężka praca.

„Myślałam, że to jest moje przeznaczenie,” powiedziała. „Myślałam, że wszyscy poddani urodzili się po to, by pracować bez końca, cierpieć i umierać”.

Życie Changchuby Drolmy zmieniło się diametralnie w 1956 roku, kiedy na Garze zaczęto wprowadzać reformy demokratyczne, a chłopi pańszczyźniani zaczęli walczyć o wolność. Z pomocą Armii Ludowo-Wyzwoleńczej i władz lokalnych Changchuba Drolma wstąpiła w szeregi milicji.

W tym czasie, w wyniku reform, życie mieszkańców powiatu zaczęło się zmieniać, co nie wszystkim byłym posiadaczom ziemskim się podobało,  wywołali rebelię i uciekali się do rozlewu krwi, zabijali żołnierzy PLA i lokalnych urzędników.

Młoda Changchub Drolma przyłączyła się do walki z rebeliantami.

„Pamiętam jak wywożono konno żołnierzy PLA z pola walki, krew znaczyła całą drogę” - wspomina. „ W dzień z bronią w ręku pilnowałam bramy komitetu powiatowego  a nocą nosiłam wodę żołnierzom PLA”.

Po zakończeniu walk chłopi pańszczyźniani otrzymali domy, ziemię i mogli korzystać z praw człowieka.

„Uświadomiliśmy się, że nasze przeznaczenie jest w naszych własnych rękach” - powiedziała.

W następnych dziesięcioleciach pofeudalny świat Garzu stopniowo się zmieniał: lepianki zamieniły się w nowe domy w stylu tybetańskim, prąd zastąpił świece, a betonowe drogi zastąpiły błotniste szlaki.

Obecnie, każdego dnia Changchub Drolma wstaje wcześnie rano, robi bułeczki na parze i herbatę z masłem.

„Chociaż mam 85 lat, nadal pracuję, chcę bowiem, aby dzieci wiedziały, że ciężko pracujący ludzie dzięki własnym wysiłkom  mogą żyć lepiej” - zauważa staruszka.

OD UBÓSTWA DO DOBROBYTU

Demokratyczne reformy wyzwoliły rolników i pasterzy od pańszczyzny ale przeszkodą dla rozwoju prefektury pozostawały warunki panujące na dużych wysokościach, niski poziom tlenu i kiepska sieć transportowa w Garzu.

Przyszedł jednak czas ogólnokrajowego chińskiego programu walki z ubóstwem. Jego celem jest całkowite wykorzenienie ubóstwa do końca tego roku.


W nowej tybetańskiej wiosce Yuthok w powiecie Derge w Garze Tsering Raga rozwija swoje hobby: przygotowywanie gorących potraw.

„Kiedy jem gorący posiłek, czuję ciepło, a atmosfera wokół mnie się ożywia” - stwierdza 76-letnia Tsering Raga.

Tsering Raga mieszkała w starej wiosce schowanej w górach na wysokości około 4000 m n.p.m. Żeby od podnóża gór dojechać do wsi konno trzeba poświęcić cały dzień.

„Nasza czteroosobowa rodzina uprawiając w wysokogórskiej wiosce jęczmień ledwie wiązała koniec z końcem” - wspomina. „Zima była najgorszym okresem, ponieważ nie mieliśmy prądu. W wietrzne zimne dni po domu hulał wiatr, a w czasie deszczów dni musieliśmy używać wiader do zbierania deszczówki ”.

Problem stanowiła również woda pitna, zimą, aby zdobyć wodę, miejscowi musieli rąbać lód w dolinach.

W 2017 roku, w ramach zainicjowanego przez rząd programu relokacji, wszyscy mieszkańcy wioski przenieśli się ze szczytów do swoich nowych wybudowanych tybetańskim stylu domów, do wsi, w której są lampy drogowe i szerokie wiejskie drogi, a podwórka domów zdobią kwiaty ziemniaków.


Zdjęcie zrobione 5 sierpnia 2020 r. Wioska Yuthok w powiecie Derge w Tybetańskiej Prefekturze Autonomicznej Garze, prowincji Syczuan w Chinach. (Xinhua / Zhou Xiangji)

Po przeprowadzce syn Tsering Ragi znalazł pracę w powiecie i przywiózł jej do domu wiele „nowinek”, w tym dwa miedziane garnki do robienia gorących posiłków i kuchenkę elektryczną.

„Naprawdę lubię jeść gorące posiłki z moją rodziną” - powiedziała.

Podobnie jak Tsering Raga, ponad 50 000 zubożałych mieszkańców Garze wyszło z biedy w wyniku programu przesiedlenia.

W ciągu 70 lat w Garze zagregowane wyniki gospodarki wzrosły z 34 milionów juanów (około 5 milionów dolarów amerykańskich) w 1950 roku do 38,8 miliardów juanów w 2019 roku. PKB wzrósł z 66 juanów na głowę mieszkańca w 1950 roku do 32 440 juanów w zeszłym roku.

Około 223 000 zubożałych lokalnych mieszkańców wyszło z ubóstwa.

„W ciągu ostatnich 70 lat ludzie ciężko pracowali, aby Garze było tym, czym jest dzisiaj - pięknym przykładem prefektury, która rośnie: od okresu zamknięcia do otwartości, od pozostawania w tyle do awansu i od biedy do dobrobytu” - powiedział Liu Chengming, sekretarz komitetu  Komunistycznej Partii Chin prefektury.

„W przyszłości ludzi w Garze czeka o wiele więcej szczęścia” - doał Liu.