10.04.2023 Źródło: Xinhua
Chen Wenqiang, lat 29, kapitan tybetańskiego oddziału Chińskich Zespołów Ratunkowych Bęłkitne Niebo (China Blue Sky Rescue Team), niechętnie schodził ze zmiany po 53 godzinach ciągłej pracy w dotkniętej trzęsieniem ziemi Turcji.
„Detektor życia pokazał uderzający czerwony znak i słychać było dudnienie pod pokrytymi śniegiem cegłami, co oznacza oznaki życia pod gruzami” – powiedział Chen.
Po niszczycielskich trzęsieniach ziemi, które wstrząsnęły Turcją i Syrią 6 lutego, Chen i inni członkowie zespołu nie marnowali czasu, udając się do dotkniętych kataklizmem regionów aby dołączyć do akcji ratunkowej.
Członkowie Blue Sky Rescue Team i lokalni partnerzy podczas akcji ratowniczej na obszarze dotkniętym trzęsieniem ziemi w prowincji Malatya, Turcja, 13 lutego 2023 r. (Blue Sky Rescue Team/Materiały za pośrednictwem Xinhua) - materiał ilustracyjny.
Z pomocą tamtejszego chińskiego emigranta założyli bazę ratunkową w miejscowej szkole. Chen i tuzin ratowników stłoczyli się w jednej klasie.
„W przeciwieństwie do typowych w Tybecie dwupiętrowych niskich domów, w strefie dotkniętej trzęsieniem ziemi znajdowało się wiele budynków powyżej siedmiu pięter” — wspomina Chen, wyjaśniając trudności związane z operacją.
Budynki się przewracały. Wstrząsy wtórne następowały jeden po drugim. Gdziekolwiek się udali, to, co widzieli, było pokryte białym śniegiem.
Aby uniknąć wtórnych obrażeń uwięzionych w ruinach, ratownicy przestali używać koparek, używali tylko łopat i małych narzędzi.
„Moim jedynym pomysłem było uratowanie jak największej liczby istnień ludzkich” – powiedział.
Kiedy wrócił do bazy wczesnym rankiem trzeciego dnia, nastąpił wstrząs wtórny o sile 5,3 stopnia. On i inni ratownicy pobiegli na otwartą przestrzeń, a wokół nich latały cegły i spadały kamienie. Ale po krótkim odpoczynku wrócił do pracy.
Ratownicy (Blue Sky Rescue Team/Materiały za pośrednictwem Xinhua) - materiał ilustracyjny.
„Miejscowa ludność dostarczała nam gorącą czarną herbatę i chleb” – powiedział Chen. Aby zaoszczędzić cenny czas zawsze jedli posiłki w miejscu akcji ratowniczej.
Kiedy akcja ratownicza dobiegła końca, ratownicy z Chin i Turcji nawiązali głęboką więź. „W obliczu katastrofy możemy pomóc sobie nawzajem i zjednoczyć się” – powiedział Chen.
Chen urodził się w prowincji Fujian we wschodnich Chinach. W 2012 roku spędził 20 dni na rowerze do Lhasy wzdłuż krajowej autostrady i od tamtej pory osiadł w Tybecie.
On sam, jako fan sportu, założył tam firmę outdoorową. W ciągu następnych dwóch lat jeździł do regionów Nyingchi, Ngari i Nagqu, aby rozwinąć działalność swojej firmy, ale po drodze napotkał różnego rodzaju zagrożenia geologiczne i klęski żywiołowe.
„Pewnego dnia podczas śnieżycy mój samochód prawie spadł z urwiska, ponieważ nie założyłem łańcuchów na opony. Nagle zdałem sobie sprawę, jak ważne jest ratownictwo na Wyżynie” — powiedział Chen.
W 2014 roku, z pomocą założyciela Blue Sky Rescue, Chen założył tybetański oddział tego zespołu ratowniczego. Do jego oddziału dołączyło ponad 30 ochotników, w tym dwóch Tybetańczyków. W wolnym czasie prowadzili akcje ratunkowe w całym Tybecie.
Phuntsok, jeden z tybetańskich członków zespołu, był zaangażowany w akcje ratunkowe przez ponad siedem lat.
Chen przyłączył się również do akcji pomocy po trzęsieniu ziemi w Nepalu, kiedy trzęsienie ziemi o sile 8,1 stopnia w skali Richtera nawiedziło ten kraj w 2015 roku.
Po trzęsieniu ziemi Chen wyruszył szybko do granicy, starając się zorientować w sytuacji. Niedługo potem poleciał do Nepalu z prawie toną materiałów pomocniczych.
To właśnie podczas tej operacji Chen dostrzegł znaczenie profesjonalnego szkolenia w zakresie ratownictwa.
„Aby zostać stałym członkiem zespołu, wolontariusze muszą przejść od jednego do dwóch lat profesjonalnego szkolenia” – powiedział Chen.
Jego zespół ratowniczy liczy obecnie ponad 100 członków, z czego ponad 30 to stali członkowie, którzy co tydzień muszą odbyć od sześciu do ośmiu godzin treningu.