2020-01-13 Źródło: Xinhua

Czwarta w pierwszym w historii Zimowych Igrzysk Olimpijskich wyścigu alpejskim Tybetanka Solangquzhen powiedziała, że ​​jest z tego bardzo dumna.
17-letnia dziewczyna jeszcze niedawno pasła owce na najwyższym płaskowyżu na świecie. W szwajcarskich Alpach wciąż ma przy sobie, przytroczony do plecaka, mały bacik.
„To na szczęście, do Lozanny zabrałam także szal Khata” - powiedziała młoda sportsmenka.


Suolangquzhen na Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w piątek, 10 stycznia 2020 r. Foto [Zrzut z ekranu z CCTV News]

Na starcie nie była najszybsza, ale Suolangquzhen ma sekretny sposób, aby poprawić sobie nastrój podczas długiego biegu trwającego niekiedy ponad 1 godzinę.
„Śpiewałam sobie w duchu piosenkę zatytułowaną >Powodzenie przychodzi do mojego serca<, jej powtarzające się słowa i sylaby pomagają mi zawsze osiągnąć dobry nastrój i rytm biegu ”.
Suolangquzhen powiedziała, że ​​czuła się zrelaksowana przed przystąpieniem tutaj do współzawodnictwa ponieważ ośnieżone szczyty Alp bardzo przypominają jej krajobraz rodzinnego Tybetu.

W odróżnieniu od dzisiejszych mistrzów tej konkurencji, zarówno chłopców, jak i dziewcząt, którzy mieszkają nie dalej niż 50 kilometrów od miejsca rozgrywania zawodów i uprawiają swoją dyscyplinę od wczesnych lat dzieciństwa, Suolangquzhen zaledwie 2 lata temu miała po raz pierwszy narty na nogach.

Zanim została wybrana do drużyny narciarskiej, od gimnazjum ćwiczyła biegi dystansowe i koszykówkę.
„Powiedziałbym, że wyścig alpejski jest dla mnie czymś wyjątkowym, w tym sporcie zawsze wspinamy się - a ja to uwielbiam!”